niedziela, 25 listopada 2012

47.




Dziś w naszym domu zamieszkało dwóch nowych lokatorów :-) Max i Tom. Takie imiona nadał im Kamiś, choć tak naprawdę nie wiemy, jakiej są płci. Max jest ruchliwy i ciekawski. Tom jest spokojny i nieco wstydliwy, lubi sobie siedzieć gdzieś w zacisznym miejscu ich nowego domku. Max jest pomarańczowy z czerwonym ogonkiem, Tom żółto-pomarańczowy i ma delikatne czarne paski, więc łatwo jest je odróżnić. A co to za zwierzątka? 



To Max :-) Tom chowa się za krzaczkiem :-) 

poniedziałek, 19 listopada 2012

46.


Szukajac terapii dla Kamisia przypomnialam sobie o terapii sluchowej Johansena, ktora polecaly nam terapeutki na turnusie w Polsce, bo Kamis ma duza nadwrazliowsc sluchowa i silne autostymulacje z wokalizacjami, jakos tak to sie chyba nazywa. Poczytalam sobie troche o tej terapii, takze o terapii Tomatisa i sprobowalam dowiedziec sie, czy jest mozliwosc zrobienia jednej z nich gdzies w naszej okolicy. Jest brytyjska strona Terapii Johansena i poprzez terapeutke z Edynburga dostalam namiar na terapeute, ktory przyjmuje niedaleko Glasgow. Dzis tam sie wybralismy i wrazenia bardzo pozytywne. Kamis na wstepie urzadzil wielka histerie, bo nowe miejsce, budynek, schody, do tego troche bladzilismy, bo nie moglismy znalezc wlasciwego pokoju, a tam pustki, zadnego recepcjonisty, wiec nie bylo kogo zapytac, w koncu zadzwonilismy do tego terapeuty, zeby nam powiedzial, jak mamy do niego trafic. To wszystko troche zdenerwowalo Kamisia, wiec ja zostalam na pogawedke w gabinecie, a Darek zabral Kamisia na wycieczke po budynku, zeby sie troche uspokoil. 
Facet bardzo mily, super podejscie do dzieci, do tego okazalo sie, ze przynajmniej raz w roku jest w Warszawie, bo prowadzi tam szkolenia dla terapeutow tej metody w Polsce. Jak Darek z Kamisiem wrocili to zaraz zaczal zagadywac Kamisia o Warszawe, dal mu album ze starymi zdjeciami i mala figurke Palacu Kultury, ktora Kamisiowi bardzo sie spodobala i potem juz mowil tylko o Palacu :-) Pozniej jeszcze pokazywal mu zdjecia z Warszawy i tak sobie gawedzili, a w miedzyczasie dawal Kamsiowi rozne zadania do wykonania sprawdzajac w ten sposob w zabawie jego umiejetnosci. Rysowali flagi, sluchali muzyki przez sluchawki, uczyli sie polskiego :-) Kamis Warszawy nie pamieta, bo wyjechalismy stamtad jak mial 2.5 roku, w te wakacje bylismy tam kilka dni, ale ogladalismy Warszawe przez balkon, bo Kamis byl chory, wiec mimo, ze wie, ze urodzil sie w Warszawie, to jej nie pamieta i nie zna. 
Na poczatek Kamis dostanie uniwersalne plytki do sluchania, zestaw 6 plytek, bo nie dalo sie mu zrobic zadnych bardziej specjalistycznych badan, zeby przygotowac bardziej zindywidualizowane zestawy, ale umowilismy sie na kolejne spotkanie zaraz po nowym roku, mam nadzieje, ze Kamis bedzie juz wtedy po kilku tygodniach sluchania pierwszej plytki i zobaczymy. Powiedzial tez, ze z czasem moze dolaczy jeszcze cos innego, np. z terapii motoryki malej, ale poki co jest jeszcze za wczesnie i trzeba przyzwyczaic Kamisia najpierw do jednej rzeczy, a potem wprowadzac kolejne. Ogolnie jestem pozytywnie nastawiona i po cichu licze, ze ta terapia zadziala i Kamis przynajmniej pozbedzie sie tych atakow i stymulacji z krzykami, ktore sie pojawiaja i nasilaja wlasnie gdy jest glosno, czy jest zdenerwowany albo pobudzony. Kamis zaprezentowal jeden z takich atakow i teraputa potwierdzil, ze maja one zwiazek z nadwrazliwoscia Kamisia na dzwieki. 

wtorek, 13 listopada 2012

45.




Kamiś dziś NIE wpadł w histerię, choć zwykle tak się dzieje w podobnych sytuacjach... W sobotę odebraliśmy kolejne okulary (już nie wiem, które w tym roku), bo poprzednie powyginał w ataku złości. Wczoraj zdjął je, położył na łóżku i zaczął po nim skakać i kotłować się. Okulary zabrałam powtarzając po raz nie-wiem-który, że jak zdejmuje okulary to ma je położyć na stole, komodzie albo na półce. Dziś sytuacja się powtórzyła, ale tym razem zabrałam nie tylko okulary, ale i komputer i nastraszyłam, że jak znów okulary zostaną zniszczone, to sprzedam komputer, żeby mieć za co kupić nowe okulary. Kamiś zazwyczaj w takiej sytuacji najpierw wrzeszczy, żeby mu oddać komputer, a jak to nie przynosi skutku to rzuca się na ziemię, kopie coś, paca mnie, często rozbiera się do naga,  płacze, wyrzuca zabawki z pudełek, zrywa plakaty ze ścian (o, już nie ma co zrywać), wpada w jedną ze swoich fiksacji. A dziś nic... totalny spokój i luz. Chwilę tylko pojęczał, żebym nie sprzedawała komputera ;-) Ja za to się wkurzyłam i trochę mu nagadałam, a on zapytał, czy mama jest smutna?



Ostatnio jest jakby spokojniejszy, nawet weekendy jakoś da się przetrzymać, histerii i wrzasków jest zdecydowanie mniej, choć wciąż się zdarzają (ostatnia w niedzielę na zajęciach sportowych – znów nic z tego nie wyszło, Kamiś w grupie w ogóle nie współpracuje). Poza tym jest z nim jakby trochę lepszy kontakt wzrokowy, potrafi dłużej utrzymać wzrok na mojej twarzy, nie ucieka oczami tak szybko jak przedtem oraz jakby bardziej składnie i gramatycznie mówi. Piszę jakby, bo to taka moja może subiektywna ocena, bo ja widzę go codziennie, więc te zmiany są bardziej płynne. I tak się zastanawiam, czy to może zasługa tego Neuroproteku...?

niedziela, 4 listopada 2012

44.





W sobotę wybraliśmy się z Kamisiem do kina. Seans dla dzieci autystycznych. Bajka była o kocie, więc miałam nadzieję, że Kamisia choć trochę zainteresuje. Owszem, wytrzymał spokojnie około pół godziny, bo tyle czasu zajęło mu zjedzenie pudełka krakersów :-) Zainteresował się jedynie salą koncertową twierdząc, że jest podobna do naszej sali kinowej, przeanalizowaliśmy więc kolor foteli i wystrój. Potem Kamiś oświadczył, że chce wyjść. Okazało się, że samo kino jest o wiele bardziej interesujące niż jakiś film, Kamiś stwierdził, że bardzo mu się tu podoba, biegał po schodach, oglądał plakaty, zaglądał przez wszystkie otwarte drzwi, ale najciekawsza była tabliczka o zakazie wejścia na schody, na które on oczywiście wlazł zanim go odciągnęłam, bo co to za przeszkoda – kawałek sznurka, pod którym swobodnie można przejść. Próbowałam namówić go na powrót do sali, ale bez skutku. W końcu oznajmiłam, że albo wracamy oglądać film albo zabieramy kurtki i tatę i wychodzimy z kina. Zabieramy kurtki! Tak skończyło się nasze wyjście do kina, chyba zbyt szybko go nie powtórzymy. 
W kinie spotkaliśmy adoratorkę Kamisia, jak się okazało :-) Dziewczynka z jego klasy, zresztą jedyna. Podobno w domu non stop mówi o Kamisiu, tak nam powiedziała jej mama :-) Kamiś natomiast okazywał jej totalną obojętność.