wtorek, 25 lutego 2014

110.


Jutro zaczynamy urodzinowe świętowanie :-) Kamiś już od kilku dni oczekuje urodzin, przejęty byciem już dużym samodzielnym chłopakiem. Dziś nawet chciał czekać do północy, żeby zobaczyć, jak mu się głos zmienia, haha! Wytłumaczyłam mu, że głos mu się zmieni dopiero za kilka lat. Jutro rano będzie też pierwszy prezent, kolejne w czasie urodzinowej imprezki. W sobotę planujemy poranne wyjście do kina na „Lego movie”, mam nadzieję, że nie będzie za dużo ludzi i Kamil wytrzyma cały seans. Obejrzał już wszystkie zwiastuny po kilka razy, więc chyba nudzić się nie będzie.  A potem wyczekiwany zestaw Lego z filmu :-)
A ja dziś cały dzień eksperymentowalam w kuchni, żeby przygotować bezglutenowe i bezmleczne babeczki na jutro do szkoły, pierwsza partia poszła do kosza, ale dwie kolejne wyszły całkiem ok, udekorowałam je i oto efekt:




Teraz czeka na mnie trudniejsze zadanie - zmierzenie się z tortem :-)

sobota, 15 lutego 2014

109.


Dziś rano rozmowa o Walentynkach.

-         Kamisiu, na Walentynki przygotowuje się kartki z czerwonymi serduszkami... – zaczęłam wyjaśnienia.
-         I z Erosem – dokończył Kamil :-)

U nas dziś spóźnione walentynkowe świętowanie, mam nadzieję, że Kamil nie obklei całego domu czerwonymi serduszkami i innymi... rysunkami :-)

sobota, 8 lutego 2014

108.


Dziś o zasadach i o tym, że słowo pisane ma większą moc niż słowo mówione. Obrazki też mają moc, ale jako że Kamil nieco piśmienny i czytalny już jest, więc zasady owe zapisujemy i wieszamy na drzwiach jego pokoju. Przestrzeganie tych zasad natomiast to już inna bajka, zarówno ze strony Kamila jak i z powodu naszej nie do końca konsekwentnej postawy :-)
Pierwsze spisane zasady siegają czasów gdzieś tak sprzed około 2-3 lat, gdy pewnego grudniowego dnia wkurzyłam się na maksa i ustaliłam NOWE ZASADY. Po około 2 dniach Kamil znał już wszystkie zasady na pamięć, chętnie je kazał sobie czytać traktując je trochę jak zabawę. Było tam między innymi, że sam chodzę do toalety na siku, a pomagamy tylko przy tej drugiej sprawie. Do tej pory było pytanie Kamila kilkanaście razy dziennie, czy chce do toalety, wnikliwe obserwacje jego zachowania w celu dostrzeżenia oznak świadczących o potrzebie pójścia do łazienki czy zaprowadzanie go tam na siłę przy wtórze głośnych protestów, że przecież nic mu się absolutnie nie chce, sam nigdy tam nie poszedł. Po spisaniu i wywieszeniu NOWYCH ZASAD Kamil w pewnym momencie sam wstał i sam poszedł do łazienki załatwić co trzeba, tak zwyczajnie jakby to robił od zawsze i od tamtej pory nie mamy problemów z korzystaniem z toalety (czasami zdarzają się wpadki, ale są raczej w mniejszości).
Ostatnio po styczniowych problemach w szkole z biciem nauczycielki i kopaniem kolegów spisaliśmy po dwóch stronach kartki dwoma kolorami – co wolno robić w szkole (na zielono) i czego nie wolno (na czerwono). Zasady zadziałały prawidłowo, chociaż 2 dni temu musieliśmy je sobie odświeżyć, bo znów pojawiło się niefajne zachowanie w drodze do szkoły (przyczynę wiążę z tym, że poprzedniego wieczoru Kamil obejrzał cały 1.5 godzinny film w telewizji, do tego grał trochę na komputerze i tablecie, czyli w sumie miał sporo mediów, co mogło go pobudzić i stąd te zachowania).

środa, 5 lutego 2014

107.


Muszę zacząć zapisywać na bieżąco wszystkie fajne stwierdzenia Kamisia, poniżej jedno z dzisiaj:

- Ja mam taki dubbing w szkole, zmieniam w menu mój język na angielski :-)

sobota, 1 lutego 2014

106.


Dziś byliśmy u mojej siostry na urodzinach jej synka, siedzieliśmy w salonie, Kamil był głównie z nami, w pewnym momencie wyszedł z pokoju i poszedł do sypialni. Po kilku minutach moja siostra poszła zajrzeć, co on tam robi, bo było dość cicho, leżał sobie na łóżku, coś tam oglądał. A że dla mnie zbyt długa cisza zawsze jest niepokojąca, więc po kolejnych kilku minutach poszłam znów zajrzeć do niego, wchodzę do pokoju, a on stoi na łóżku przy otwartych na ościerz oknach... Sam je otworzył, bo były na pewno zamknięte. Nie wiem, kiedy je otworzył i aż nie chcę myśleć, co mogłoby się stać, gdybym przyszła 1, 2 czy 5 minut później... A to jest 4-te piętro... Dobrze, że w dolnej części była część okna nieotwieralna, więc ta otwarta nawet stojąc na łóżku siegała mu gdzieś trochę powyżej pasa, co może nieco utrudniłoby mu wychylanie się, ale na pewno nie przeszkodziło... Wciąż mam przed oczami obraz pustego pokoju i otwartych okien...
My na szczęście mieszkamy na parterze i przynajmniej w pokojach mamy okna nieotwieralne, a przez małe lufciki na górze raczej się nie przeciśnie, a jakby kiedykolwiek przyszło mu go głowy wychylać się przez okno w kuchni lub łazience, to daleko nie spadnie, bo na kosze na śmieci, więc przynajmniej tutaj jestem spokojna. Ale czy jestem w stanie przewidzieć wszystkie jego głupie pomysły? Nie przewidziałam tego, że on sam otworzy okna, bo nigdy tego nie robił, więc założyłam, że nie umie i zamknięte okna są bezpieczne. Chyba wciąż traktuje go jak małe dziecko, a nie jak 8-latka, który ma swój rozum i coraz więcej kombinuje.