piątek, 13 czerwca 2014

117.


Milczę, bo jakoś weny brak, bo czasami dołowato jest, teraz też nie wiem, o czym pisać... Jesteśmy, idziemy jakoś do przodu, raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio mam mniej wolnego, bo zajmuję się moim siostrzeńcem trzy razy w tygodniu, ale może to i lepiej, bo nie mam czasu myśleć o głupotach. Jakaś stagnacja mnie dopadła i czekam na jakieś pozytywne zmiany. Miałam nadzieję (choć nikłą) na pozytywny wynik egzaminu na prawo jazdy, ale niestety nie udało się. Z pracą też kiepsko i sama nie wiem, co mam dalej robić, im dłuższa przerwa (a po wakacjach będzie już rok), tym trudniej będzie potem wrócić do zawodu.
W tym tygodniu zakończyliśmy terapię Johansena, nasz tarapeuta stwierdził, że terapia przyniosła oczekiwane rezultaty, bo wyniki badania słuchu Kamila są super. Zaproponował nam terapię INPP, ale nawet nie bardzo wiem, co to jest, muszę poczytać i zastanowić się, czy warto.
Za półtora tygodnia wakacje, Kamil już się nie może doczekać, my trochę mniej, tym bardziej, że 2 razy w tygodniu do południa będzie u nas mój siostrzeniec, a Kamil niezbyt dobrze na niego reaguje, oj, ciężki będzie ten lipiec.
Potem, pod koniec lipca lecimy do Polski i planujemy spędzić go w większości na wsi, mając nadzieję na wyciszenie nie tylko Kamisia, ale także nasze. I oby nie było tropikalnych upałów, bo nie wiem, jak nasze organizmy to zniosą. Mamy też zaplanowane spotkanie z naszą terapeutką z Prodeste, która pierwszy raz zobaczy Kamila na żywo :-)