Jutro pierwszy
dzień szkoły. Kamil już się nie może doczekać, ja też (ale z innych powodów
:-). Zresztą moje wakacje też kończą się za nieco ponad 2 tygodnie, a jeszcze
tyle rzeczy mam do załatwienia. Ale cieszę się na tę zmianę, kontakt z ludźmi,
nowe wyzwania, no i finansowo trochę się odbijemy, tym bardziej, że w tym roku
wszystko po kolei nam się psuje, komputer, osuszacz, kosiarka, żelazko, toster,
teraz na wyjeździe do Polski jeszcze pękł mi ekran od laptopa.
Wyprawka szkolna tutaj to
mundurek, buty, strój na gimnastykę, plecak, pudełko na drugie śniadanie, w
ciągu roku dokupuję czasem koszulki czy spodnie, jak Kamil zniszczy albo
wyrośnie (ostatnio, oj, rośnie!), reszta, czyli przybory i książki zapewnia
szkoła, więc dużych wydatków nie ma. Może w tym roku uda się znaleźć dla Kamila
jakieś zajęcia dodatkowe po szkole i musimy się dowiedzieć o możliwość
przystąpienia do Pierwszej Komunii, wiem, że w jednym z kościołów są zajęcia
przygotowawcze z polskim księdzem, ale jak to miałoby wyglądać w przypadku
Kamila to nie wiem.
środa, 12 sierpnia 2015
niedziela, 9 sierpnia 2015
143.
Strona
terapeutyczna turnusu. Jadąc na turnus nie oczekiwałam (tak jak chyba 3 lata
temu), że nauczę się jak pracować z Kamilem, wiedziałam, że te 2 tygodnie nie
zastąpią całego roku terapii, może też dlatego uważam ten wyjazd za udany.
Przede wszystkim terapeutka prowadząca miała okazję poznać wreszcie Kamila
osobiście, bo wcześniej kontakt mieli głównie przez internet i mam nadzieję, że
będzie to dla niej pomocne w układaniu dalszego programu terapeutycznego.
Ogólna opinia o Kamilu jest bardzo pozytywna, wszyscy terapeuci zgodnie
stwierdzili, że go uwielbiają :-) i mają nadzieję zobaczyć go za rok na
koloniach (bez rodziców) !!! Rodzice, póki co, Kamila na koloniach nie widzą...
Potrzebna jest przede wszystkim praca nad jego samodzielnością, ogarnięciem
jego rozkojarzenia i mnóstwa myśli w ciągu sekundy, nauki skupienia się na
danej czynności, wypracowania codziennej rutyny, czyli porannego wstawania,
przebierania, mycia. Kamil nie ponaglany wielokrotnie mógłby cały dzień chodzić
w piżamie albo biegać na golasa, nie ma dla niego znaczenia, w co się ubierze,
czy ma czyste ręce albo buzię lub ubranie, takie podstawowe rzeczy.
Oprócz takiej
ogólnej terapii Kamil miał jeszcze arterapię, muzykoterapię, zajęcia ruchowe i
dogoterapię. Pierwsze trzy terapie to w zasadzie tylko takie liźnięcie tematu,
bo 3 spotkania po 25 minut to zdecydowanie za mało, żeby można było to nazwać
terapią. W każdym razie dowiedzieliśmy się, że Kamil jest bardzo muzykalny,
twórczy, ma dużą wyobraźnię. Wcześniej już myśleliśmy, że może warto spróbować
uczyć go gry na jakimś instrumencie, może gitarze, bo bardzo był nią
zaciekawiony, jak zobaczył ją u naszej logopedki.
Z dogoterapią
wiązaliśmy spore nadzieje, bo ostatnio bardzo nasilił się u Kamila lęk nie
tylko przed psami, ale przed wszelkimi zwierzętami, bał się gołębi, kaczek,
łabędzi, nawet wiewiórek. Miał jedne zajęcia indywidualne i kolejnych kilka
zajęć w małych grupach. Zaczęło się niezbyt ciekawie, o czym pisałam wcześniej,
ale z czasem Kamil powoli oswoił się z psem na tyle, że odważył się go
pogłaskać, uczesać, a nawet podobno przytulił się do jego głowy :-) Jak
wyjeżdżaliśmy to akurat dogoterapeutka wychodziła z psem na spacer, Kamil
odważył się jedynie na muśnięcie go czubkami palców wyciągniętej ręki :-) Dla
nas to i tak duża odwaga, bo wcześniej panikował na widok psa na drugim końcu
parku. Teraz jest zdecydowanie lepiej, Kamil już tak panicznie nie boi się
psów, nawet potrafi spokojnie koło psa przejść jeśli ten nie zwraca na niego
uwagi, przestał też bać się gołębi i wiewiórek :-) Szkoda, że tutaj nie mamy
możliwości zapisania go na dogoterapię. Cały czas myślimy o ewentualnym kupnie
psa, nawet otrzymaliśmy kilka cennych rad, jak takiego psa wybierać, ale na
razie musimy wstrzymać się z decyzją do czasu aż wyjaśni się sprawa mojej pracy
i ewentualnej przeprowadzki, bo nie wszędzie w wynajmowanych mieszkaniach
pozwalają trzymać psa.
Kolejna pozytywna
rzecz to taka, że Kamil sam potrafił nawiązać kontakt ze starszymi chłopcami,
bawił się z nimi wspólnie, rozmawiał, biegał po ośrodku i wreszcie odważył się
oddalić od nas, bo do tej pory to musiał mieć nas zawsze w zasięgu wzroku,
nasze zniknięcie choć na chwilę wywoływało u niego panikę. Nie obyło się też
bez konfliktów i Kamil oberwał dwa razy, ale częściowo była to jego wina, bo
nie potrafił zaakceptować tego, że ktoś inny nie ma już ochoty na zabawę.
Niestety w domu też jest wiele takich sytuacji, że Kamil zupełnie nie liczy się
z tym, co czuje i czego chce druga osoba, ważne jest tylko to, co on chce. Nad
tym też musimy popracować.
W sumie jestem zadowolona z
turnusu. Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku, czy kolonie!? Raczej myślimy o
turnusie takim, gdzie dziecko uczy się samodzielności. Bo my chyba też
potrzebujemy bata, żeby go w tych samodzielnych czynnościach nie wyręczać, bo
tak łatwiej i szybciej i żeby wciąż nie traktować go jak małe dziecko, bo on za
pół roku skończy 10 lat!
niedziela, 2 sierpnia 2015
142.
Za miesiąc kończą sie moje 2-letnie wakacje i wracam do pracy :-) Już zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że nie wrócę do zawodu i szukałam innych możliwości pracy, ale cieszę sie z takiego obrotu spraw, bo jednak było trochę żal. Wprawdzie dostałam 3-letni kontrakt, ale teraz znając sytuacje na rynku pracy, będę starała się wcześniej szukać możliwości jego przedłużenia. Poza tym być może szykuje nam się jeszcze jedna zmiana związana z moją pracą. Mój szef stara się o posadę w Edynburgu i jeśli ją dostanie, to ja będę musiała się tam z nim przenieść, wtedy możliwe, że zdecydujemy się na przeprowadzkę. To wszystko ma się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)