środa, 12 sierpnia 2015

144.

Jutro pierwszy dzień szkoły. Kamil już się nie może doczekać, ja też (ale z innych powodów :-). Zresztą moje wakacje też kończą się za nieco ponad 2 tygodnie, a jeszcze tyle rzeczy mam do załatwienia. Ale cieszę się na tę zmianę, kontakt z ludźmi, nowe wyzwania, no i finansowo trochę się odbijemy, tym bardziej, że w tym roku wszystko po kolei nam się psuje, komputer, osuszacz, kosiarka, żelazko, toster, teraz na wyjeździe do Polski jeszcze pękł mi ekran od laptopa.
Wyprawka szkolna tutaj to mundurek, buty, strój na gimnastykę, plecak, pudełko na drugie śniadanie, w ciągu roku dokupuję czasem koszulki czy spodnie, jak Kamil zniszczy albo wyrośnie (ostatnio, oj, rośnie!), reszta, czyli przybory i książki zapewnia szkoła, więc dużych wydatków nie ma. Może w tym roku uda się znaleźć dla Kamila jakieś zajęcia dodatkowe po szkole i musimy się dowiedzieć o możliwość przystąpienia do Pierwszej Komunii, wiem, że w jednym z kościołów są zajęcia przygotowawcze z polskim księdzem, ale jak to miałoby wyglądać w przypadku Kamila to nie wiem.

niedziela, 9 sierpnia 2015

143.

Strona terapeutyczna turnusu. Jadąc na turnus nie oczekiwałam (tak jak chyba 3 lata temu), że nauczę się jak pracować z Kamilem, wiedziałam, że te 2 tygodnie nie zastąpią całego roku terapii, może też dlatego uważam ten wyjazd za udany. Przede wszystkim terapeutka prowadząca miała okazję poznać wreszcie Kamila osobiście, bo wcześniej kontakt mieli głównie przez internet i mam nadzieję, że będzie to dla niej pomocne w układaniu dalszego programu terapeutycznego. Ogólna opinia o Kamilu jest bardzo pozytywna, wszyscy terapeuci zgodnie stwierdzili, że go uwielbiają :-) i mają nadzieję zobaczyć go za rok na koloniach (bez rodziców) !!! Rodzice, póki co, Kamila na koloniach nie widzą... Potrzebna jest przede wszystkim praca nad jego samodzielnością, ogarnięciem jego rozkojarzenia i mnóstwa myśli w ciągu sekundy, nauki skupienia się na danej czynności, wypracowania codziennej rutyny, czyli porannego wstawania, przebierania, mycia. Kamil nie ponaglany wielokrotnie mógłby cały dzień chodzić w piżamie albo biegać na golasa, nie ma dla niego znaczenia, w co się ubierze, czy ma czyste ręce albo buzię lub ubranie, takie podstawowe rzeczy.
Oprócz takiej ogólnej terapii Kamil miał jeszcze arterapię, muzykoterapię, zajęcia ruchowe i dogoterapię. Pierwsze trzy terapie to w zasadzie tylko takie liźnięcie tematu, bo 3 spotkania po 25 minut to zdecydowanie za mało, żeby można było to nazwać terapią. W każdym razie dowiedzieliśmy się, że Kamil jest bardzo muzykalny, twórczy, ma dużą wyobraźnię. Wcześniej już myśleliśmy, że może warto spróbować uczyć go gry na jakimś instrumencie, może gitarze, bo bardzo był nią zaciekawiony, jak zobaczył ją u naszej logopedki.
Z dogoterapią wiązaliśmy spore nadzieje, bo ostatnio bardzo nasilił się u Kamila lęk nie tylko przed psami, ale przed wszelkimi zwierzętami, bał się gołębi, kaczek, łabędzi, nawet wiewiórek. Miał jedne zajęcia indywidualne i kolejnych kilka zajęć w małych grupach. Zaczęło się niezbyt ciekawie, o czym pisałam wcześniej, ale z czasem Kamil powoli oswoił się z psem na tyle, że odważył się go pogłaskać, uczesać, a nawet podobno przytulił się do jego głowy :-) Jak wyjeżdżaliśmy to akurat dogoterapeutka wychodziła z psem na spacer, Kamil odważył się jedynie na muśnięcie go czubkami palców wyciągniętej ręki :-) Dla nas to i tak duża odwaga, bo wcześniej panikował na widok psa na drugim końcu parku. Teraz jest zdecydowanie lepiej, Kamil już tak panicznie nie boi się psów, nawet potrafi spokojnie koło psa przejść jeśli ten nie zwraca na niego uwagi, przestał też bać się gołębi i wiewiórek :-) Szkoda, że tutaj nie mamy możliwości zapisania go na dogoterapię. Cały czas myślimy o ewentualnym kupnie psa, nawet otrzymaliśmy kilka cennych rad, jak takiego psa wybierać, ale na razie musimy wstrzymać się z decyzją do czasu aż wyjaśni się sprawa mojej pracy i ewentualnej przeprowadzki, bo nie wszędzie w wynajmowanych mieszkaniach pozwalają trzymać psa.
Kolejna pozytywna rzecz to taka, że Kamil sam potrafił nawiązać kontakt ze starszymi chłopcami, bawił się z nimi wspólnie, rozmawiał, biegał po ośrodku i wreszcie odważył się oddalić od nas, bo do tej pory to musiał mieć nas zawsze w zasięgu wzroku, nasze zniknięcie choć na chwilę wywoływało u niego panikę. Nie obyło się też bez konfliktów i Kamil oberwał dwa razy, ale częściowo była to jego wina, bo nie potrafił zaakceptować tego, że ktoś inny nie ma już ochoty na zabawę. Niestety w domu też jest wiele takich sytuacji, że Kamil zupełnie nie liczy się z tym, co czuje i czego chce druga osoba, ważne jest tylko to, co on chce. Nad tym też musimy popracować.
W sumie jestem zadowolona z turnusu. Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku, czy kolonie!? Raczej myślimy o turnusie takim, gdzie dziecko uczy się samodzielności. Bo my chyba też potrzebujemy bata, żeby go w tych samodzielnych czynnościach nie wyręczać, bo tak łatwiej i szybciej i żeby wciąż nie traktować go jak małe dziecko, bo on za pół roku skończy 10 lat! 

niedziela, 2 sierpnia 2015

142.

Za miesiąc kończą sie moje 2-letnie wakacje i wracam do pracy :-) Już zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że nie wrócę do zawodu i szukałam innych możliwości pracy, ale cieszę sie z takiego obrotu spraw, bo jednak było trochę żal. Wprawdzie dostałam 3-letni kontrakt, ale teraz znając sytuacje na rynku pracy, będę starała się wcześniej szukać możliwości jego przedłużenia. Poza tym być może szykuje nam się jeszcze jedna zmiana związana z moją pracą. Mój szef stara się o posadę w Edynburgu i jeśli ją dostanie, to ja będę musiała się tam z nim przenieść, wtedy możliwe, że zdecydujemy się na przeprowadzkę. To wszystko ma się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych kilku miesięcy.