Weekendy z Kamisiem sa ciezkie. Nie wiem, co jest tego
przyczyna. Czy sie nudzi? Czy nie lubi jak jestesmy wszyscy razem, bo wtedy
sila rzeczy cala uwaga nie jest skupiona tylko i wylacznie na nim (choc tak
naprawde to ma niemal 100% naszej uwagi, tylko na zmiane). Bo jak przychodzi
weekend to czlowiek ma tysiac zaleglych rzeczy do zrobienia, na ktore w
tygodniu nie ma czasu albo sie nie chce, chcialby tez odpoczac przed TV, ale
sie nie da, bo Kamis dopilnuje, zebysmy sie za bardzo nie nudzili, krzyki, piski,
histerie, czepianie sie bez powodu: dlaczego tata zamknal drzwi a nie mama?
Dlaczego najpierw tata zamknal, a potem mama? i tak w kolko. Przypomni
sobie sytuacje sprzed kilku dni albo czasem i tygodni i pyta dlaczego i placze.
Tlumacze mu, ze teraz to juz nie ma znaczenia, ze to przeszlosc, minelo, ale on
wraca, wraca i wraca. Kiedys w ogole nie uzywal slowa dlaczego, za to teraz
nadrabia z nawiazka. Pyta o wszystko, o rzeczy oczywiste, wymyslone, z
przeszlosci, z ksiazek. To chyba taki rodzaj natrectwa. Druga taka dosc
uciazliwa rzecz, to domaganie sie potwierdzenia niemal kazdego wypowiedzianego
przez niego zdania. Kazde zdanie konczy sie zapytaniem: tak? I musze
odpowiedziec, bo inaczej zada po raz kolejny az dostanie odpowiedz, a za
kilkanascie sekund jest kolejne tak? A gdy powiem nie, to wtedy albo jest
krzyk, albo zadawanie pytania tyle razy, az padnie pozadane potwierdzenie.
Czasami to mi sie po prostu nie chce sluchac i odpowiadam automatycznie i
zdarza sie, ze potwierdze cos, co nie jest prawda, on to zapamieta i
potem jak znow do tego wroci i ja juz przytomniej zaprzecze to jest
krzyk, bo przeciez kiedys mama powiedziala inaczej! To wszystko jest dla nas
duzym obciazeniem, glownie psychicznym, czujemy sie bezsilni, bo cokolwiek mu
nie powiemy jest zle. Albo wydaje nam sie, ze robimy dobrze, bo mu ustepujemy,
robimy to, co on chce, a on nagle wpada w histerie, bo chce cos innego.
Zaproponuje mu inne rozwiazanie, on sie zgodzi, a potem jest krzyk, ze on
chcial inaczej. Dostaje komputer, bo bardzo nalega, obiecuje, ze bedzie
spokojnie gral w gry edukacyjne, po czym wlacza gry Lego, przy ktorych
denerwuje sie i wpada w histerie, komputer zostaje zabrany, Kamis w krzyk, a my
mamy poczucie winy, ze moze trzeba bylo mu nie dawac w ogole. I tak w kolko.
Dobrze, ze weekend trwa tylko 2 dni. W tygodniu jest spokojniejszy, pol dnia
spedza w szkole, zostaja popoludnia i wieczory, ktore zwykle spedza tylko z
jednym z nas (po szkole z Darkiem, a gdy ja wracam z pracy to Darek idzie do
pracy, wiec jest ze mna). Dzis jest pierwszy raz przez caly dzien w szkole,
zobaczymy, jak bedzie. Dzis mieli miec tez pierwsze zajecia na basenie, mam
nadzieje, ze dla Kamisia bedzie to jakas forma odreagowania, bo bardzo lubi
wode.
Trzymam kciuki żeby było lepiej...nasz choć nie mówi nic, też jest bardzo absorbujący, więc doskonale Was rozumiem:( Tak naprawdę cały boży dzień chce, aby na nim skupiać uwagę...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńU nas to samo choć Miłosz nie mówi jest panem i władcą domu i wszystkich nas wkoło:( rozumiem cię doskonale, i będę strasznie samolubna jak powiem że nie mogę się doczekać jak pójdzie do przedszkola?:D Chciałbym troszkę odpocząć psychicznie, trzymajcie się ciepło
OdpowiedzUsuńWszystkie dzieci- zdrowe też a tym bardziej mające chore rodzeństwo potrzebują akceptacji na każdym kroku i zajęcia się Nim. Ale żeby to przetrwać - nie dać się sterroryzować- nasze dzieci wiedzą, że krzykiem, złością lub jak Magdalena odbijaniem się o kanapę osiągną co chcą- manipulacja wpisana jest w życie, ale jak usłyszałam ostatnio od lekarza/ kolejnego/, że powinnam iść do psychologa, aby zrobić porządek w życiu- teraz już nie zaprzeczam- bo Ktoś taki, który pozwoli mi na odpowiednie reakcje a nie zapętlanie się :-) polecam
OdpowiedzUsuń