5 lat temu o tej
porze byliśmy 10 km ponad ziemią z 3 walizkami w luku bagażowym i lecieliśmy
szukać szczęścia w obcym kraju... Bez pracy, z 2.5 letnim wtedy jeszcze zdrowym
Kamisiem i nadzieją, że musi się jakoś ułożyć, że musimy spróbować, bo nie
widzieliśmy dla nas godnej przyszłości w Polsce... niestety...
Mieliśmy chyba dużo
szczęścia, bo mi udało się dość szybko znaleźć pracę w swoim zawodzie, więc
finansowo byliśmy zabezpieczeni, Darek miał trudniej, ale w Polsce też nie miał
łatwo, a z roku na rok pewnie byłoby jeszcze gorzej, a tutaj jednak są większe
możliowści.
Przez te 5 lat
ułożyliśmy sobie tę naszą tutejszą rzeczywistość, czasami jest trudno, ale
ogólnie nie ma co narzekać. Póki co nie planujemy powrotu, również ze względu
na Kamila, bo uważamy, że tutaj może jest mały dostęp do terapii, ale podejście,
akceptacja i przede wszystkim pomoc finansowa dla rodzin z niepełnosprawnymi
dziećmi jest o wiele lepsza.
Tutaj żyje się po
prostu spokojniej, a droga powrotu do kraju zawsze jest otwarta w razie
czego... i chyba polubiliśmy tę Szkocję :-)
to tylko już będzie lepiej :-)
OdpowiedzUsuńOj leci ten czas strasznie szybko... Fajnie, że tak wszystko się Wam układa a Kamiś na pewno czuje się dobrze w Szkocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
Masz racje - niepelnosprawni (nie tylko dzieci) maja w UK moim zdaniem latwiejsze zycie pod wieloma nie tylko finansowymi wzgledami, sa akceptowani i zauwazani. I smutno mi bardzo kiedy pomysle o tym jak jest w Polsce...
OdpowiedzUsuńA Szkocji nie da sie nielubic.
Pozdrawiam z Yorkshire.