Nie lubię
listopada. Nadal bez pracy. Ogłoszeń nie za wiele, chyba nie ten czas. Nic mi
się nie chce.
Od prawie 2 tygodni
jestem uziemiona w domu. Idąc do sklepu na prostej drodze zaczepiłam o coś,
skręciłam sobie lekko nogę i rabnęłam brodą o chodnik. Opuchlizna i wielki
siniak już prawie ustąpiły, noga też w porządku, jedynie nadgarstek wciąż
czuję, jak podnoszę coś cięższego. Z tego powodu musiałam odwołać wszystkie
lekcje jazdy i egzamin, który miałam zdawać jutro. Ten wypadek pomógł mi podjąć
też decyzję o rezygnacji z usług obecnego instruktora, który po 40 godzinach
jazd oświadczył, że moja jazda jest tragiczna i teraz nie wiem, czy to ja
jestem taka tępa i oporna czy to on jest takim kiepskim instruktorem. Na razie
odpuszczam, daję sobie czas na odreagowanie, bo już nawet nie było to dla mnie
przyjemnością. Egzamin przesunęłam na razie na koniec stycznia, więc po nowym
roku spróbuję pojeździć z kimś innym i wtedy zdecyduję, czy w ogóle do niego
podchodzić.
Kamiś zmienny
nastrojowo, czasem grzeczny i kumaty, innym razem włazi mu fijoł do głowy i
dopada głupawka. Oby do wiosny.
Oj niedobrze :(
OdpowiedzUsuńAspik też zmienny bardzo, zwalam właśnie na aurę późnojesienną.
Przetrwamy :)
Ja też nie lubię listopada. Z tą ręka to trochę kiepsko, a prześwietlenie robiłaś ?
OdpowiedzUsuń