Dziś o zasadach i o
tym, że słowo pisane ma większą moc niż słowo mówione. Obrazki też mają moc,
ale jako że Kamil nieco piśmienny i czytalny już jest, więc zasady owe
zapisujemy i wieszamy na drzwiach jego pokoju. Przestrzeganie tych zasad
natomiast to już inna bajka, zarówno ze strony Kamila jak i z powodu naszej nie
do końca konsekwentnej postawy :-)
Pierwsze spisane
zasady siegają czasów gdzieś tak sprzed około 2-3 lat, gdy pewnego grudniowego
dnia wkurzyłam się na maksa i ustaliłam NOWE ZASADY. Po około 2 dniach Kamil
znał już wszystkie zasady na pamięć, chętnie je kazał sobie czytać traktując je
trochę jak zabawę. Było tam między innymi, że sam chodzę do toalety na siku, a
pomagamy tylko przy tej drugiej sprawie. Do tej pory było pytanie Kamila kilkanaście
razy dziennie, czy chce do toalety, wnikliwe obserwacje jego zachowania w celu
dostrzeżenia oznak świadczących o potrzebie pójścia do łazienki czy
zaprowadzanie go tam na siłę przy wtórze głośnych protestów, że przecież nic mu
się absolutnie nie chce, sam nigdy tam nie poszedł. Po spisaniu i wywieszeniu
NOWYCH ZASAD Kamil w pewnym momencie sam wstał i sam poszedł do łazienki
załatwić co trzeba, tak zwyczajnie jakby to robił od zawsze i od tamtej pory
nie mamy problemów z korzystaniem z toalety (czasami zdarzają się wpadki, ale
są raczej w mniejszości).
Ostatnio po
styczniowych problemach w szkole z biciem nauczycielki i kopaniem kolegów
spisaliśmy po dwóch stronach kartki dwoma kolorami – co wolno robić w szkole
(na zielono) i czego nie wolno (na czerwono). Zasady zadziałały prawidłowo,
chociaż 2 dni temu musieliśmy je sobie odświeżyć, bo znów pojawiło się niefajne
zachowanie w drodze do szkoły (przyczynę wiążę z tym, że poprzedniego wieczoru
Kamil obejrzał cały 1.5 godzinny film w telewizji, do tego grał trochę na
komputerze i tablecie, czyli w sumie miał sporo mediów, co mogło go pobudzić i
stąd te zachowania).
super :-)))
OdpowiedzUsuń