U nas ostatnio
raz lepiej, raz gorzej. Mieliśmy nadzieję, że jak Kamiś się wybiega i wyskacze
to będzie spokojniejszy, nic z tego, nakręca się nie-wiadomo-kiedy i
nie-wiadomo-dlaczego. W ostatnią niedzielę pojechaliśmy na soft-play, wybawił
się, podjadł i zażyczył sobie iść nad kanał, który jest niedaleko. Pogoda była super
na spacer, poszliśmy sobie mało uczęszczaną ścieżką i nagle akcja, bo on chce
iść blisko nad wodę, zaczął uciekać, a jak go złapałam i zabroniłam zbliżać się
do rzeki, to walnął się na mokrą trawę, wyrywał kępki i pakował sobie razem z
ziemią do buzi wrzeszcząc przy tym wniebogłosy, dobrze, że większość
spacerowiczów była na drugim brzegu. Próby powrotu na ulicę kończyły się
kolejnymi wrzaskami i waleniem się na błotnistą ścieżkę. Nie chcąc robić
widowiska Darek wziął 30-kilogramowego rzucającego się kloca na ręce i
wynieśliśmy go w suchsze miejsce. Uspokoił się trochę, jeszcze próbował
krzykiem wymusić powrót do domu taksówką, ale jakoś udało się go przekonać, że
aktualnie wszystkie taksówki są zajęte :-)
Wczoraj oglądałam
sobie serial w TV, a Kamiś grał na komputerze, tylko wtedy mogę sobie na taki
luksus pozwolić. Przybiegł do mnie w momencie, gdy na ekranie była operacja,
lekarze w fartuchach i maskach bardzo mu sie spodobali. Powiedziałam mu, że
zaraz pan doktor wyjmie dzidzisia z brzuszka, ale w sumie niewiele było widać,
po czym Kamiś powiedział: teraz cofnij do zakochania!
od Końca- mądry Chłopak- cofnij do zakochania :-)
OdpowiedzUsuńcóż zrozumienie zachowań naszych Dzieci jest trudne, może na rzece były kaczki, a może ścieżką przebiegł pies? może wydarzył się jakiś drobiazg dla nas normalny dla Kamisia coś nie do pokonania...
Dobrego dnia i powodzenia, może Kamiś lubi rysować w kole- popróbujcie dużych mandali