Dziś po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nic nie jest pewne, że
w każdej chwili nasze plany, marzenia, a nawet życie mogą runąć jak domek z
kart, że często doceniamy to, co mamy dopiero, jak to stracimy... że trzeba żyć
tu i teraz i chwytać każdą nawet najkrótszą chwilę, najmniejszą radość...
Dziewczyna z mojej pracy, nie znałam jej dobrze, czasem
wymieniłyśmy kilka słów, kilka razy przysiadła się do mnie na herbatę, zawsze
uśmiechnięta, życzliwa... Dziś zobaczyłam ją na wózku inwalidzkim,
sparaliżowaną, z trudem mówiącą, ale miała wciąż ten sam uśmiech... Miała całe
życie przed sobą, na pewno jakieś plany, marzenia... A teraz... Być może do
końca życia będzie zdana na opiekę innych... Być może nigdy nie zostanie
matką... Jej pierwsze pytanie było, jak się ma mój mały synek...? Jakoś wciąż
nie mogę się z tego otrząsnać...
Masz rację Jol...nie wiemy nic o naszej przyszłości, ani o tym co nas czeka. Pozdrawiam ciepło:*
OdpowiedzUsuńprzykre, ja całe zycie żyję z puentą zycie jest tylko jedno i wszystko może się zdarzyć..
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znamy dnia ani godziny....Bardzo przykre to co spotkało Twoja znajomą.Ale zobacz, ile w Niej pokory i wrażliwości!!Nie dość, że nadal się uśmiecha, to jeszcze nie rozczula zbytnio nad sobą, lecz pyta Twojego Synka. Wzruszyło mnie to.Pozdrawiamy WAS!!!
OdpowiedzUsuń