Kamil ma wreszcie
chłopakową fryzurę. Dał się obciąć bez problemu, pani robiła to szybko i
sprawnie, więc cała procedura trwała może z 5 minut. Kamil miał cały czas
zamknięte oczy, więc nie widział, co
się dzieje z jego włosami, dopiero jak fryzjerka skończyła to zobaczył efekt i
krzyknął: Ale ładnie :-) Dziś rano zrobił mi pobudkę już po 7, gadał i gadał, a
ja dopiero potem załapałam sens, że on chciał szybko wstawać, bo musiał iść do
szkoły i pokazać fryzurę nauczycielce, zanim mu włosy odrosną :-) Ponieważ
matka okazała się nieczuła na rozterki syna i oznajmiła, że nie wstaje przed
budzikiem poszedł zrobić pobudkę tacie śpiewając: Panie Janie, panie Janie,
rano wstań, rano wstań... :-)
Niedzielna wyprawa
nad morze też udana, choć już myślałam, że pogoda popsuje nam plany. Rano było prawie
100% zachmurzenie i dosyć chłodno, ale potem się rozpogodziło i zrobiło się
niemal upalnie (czyli 20 stopni :-) Nie kąpaliśmy się, choć niektórym
plażowiczom nie przeszkadzała lodowata woda, ale pozwoliłam Kamilowi moczyć
nogi, czego efektem były całkiem przemoczone majtki i powrót do domu w samych spodniach
(nie wzięłam nic na zmianę, bo mieliśmy tylko spacerować). Ja natomiast dopiero
wieczorem zobaczyłam, że spiekłam sobie ręce i szyję (też tylko mocząc nogi
podczas pilnowania Kamila) i teraz wyglądam, jakbym się opalała w ciepłych
krajach, a nie na szkockiej plaży :-) Właściwie to ja się wcale nie opalałam...
Ale złapaliśmy
trochę słońca, to najważniejsze :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz