Kamil przyszedł
dziś ze szkoły podrapany na policzku. W plecaku była karteczka, że podrapał go
kolega z klasy (bez imienia), bo był bardzo zdenerwowany, ale Kamil nie był w
to zaangażowany (no bo mogła to być na przykład sprzeczka albo bójka), tylko
był najbliżej i dlatego mu się dostało. Ranki są nieduże, za kilka dni się
zagoją. Ale najważniejsze w tym wszystkim dla nas jest to, że Kamil dokładnie
nam wszystko opowiedział, ja zadawałam pytania, on rzeczowo odpowiadał, a jak
coś źle zrozumiałam, to mnie poprawiał. Kiedyś to nawet wołami nie dałoby się
tego z niego wyciągnąć. Jeszcze kilka miesięcy temu na pytanie, co było w
szkole, dowiadywałam się, że latał Boeingiem albo był z nauczycielką na
zakupach :-) Teraz widzę, że jest zdecydowanie lepiej, choć też zależy od dnia
i nastroju.
W ogóle Kamil
ostatnio jakby zaczął bardziej uświadamiać sobie swoje nastroje czy zachowania,
to co się z nim dzieje. W ubiegły weekend zabraliśmy go próbnie do centrum
handlowego, żeby przetestować efekty terapii Johansena, długo był w miarę
spokojny, ale w pewnym momencie już widać było, że zaczyna być coraz bardziej
podenerwowany. Zapytał mnie, dlaczego nie wzięłam mu słuchawek wyciszających,
bo jak jest dużo hałasu to fijoł (?!) mu wchodzi do mózgu :-)
Chyba zacznę je nosić
na stałe w torebce :-)
to wcale nie jest zły pomysł, czasem tez mam taka ochotę i mowa tu o moim sredni Mateuszu który ma duza nadwrazliwosc na dzwieki. MIlosz na odwrót ma niedowrazliwość. na market reaguje bdb, tyle ze fioła tam dostaje i biega po całym jak szalony
OdpowiedzUsuńBrawo Kamil :-) tak jest łatwiej- mówisz masz:-)
OdpowiedzUsuń