Już półmetek ferii.
Za oknem leje, więc głównie siedzimy w domu. Może mając samochód pojechalibyśmy
gdzieś, choćby do muzeum transportu czy centrum nauki, a tak to nawet z domu
się nie chce wychodzić, bo wszędzie daleko i z przesiadkami (tylko raz w
przerwie deszczowej udało nam się wybrać na soft-play).
Moje prawo jazdy,
sama nie wiem, mój instruktor twierdzi, że jeszcze nie powinnam zdawać
egzaminu, bo nie jestem gotowa, a uczę się już prawie 4 miesiące (nie mówiąc o
sporej kasie, jaką na jazdy wydałam). Zastanawiam się, czy jakaś oporna jestem
czy może instruktor za bardzo wymagający? Za dużo prawi morałów, a za mało
chwali...? Ja rozumiem, że musi zwracać mi uwagę na błędy, ale czasami czuję
się jak na kazaniu w podstawówce w stylu: tyle razy już mówiłem, a ty nadal
robisz to źle... Kiedyś myślałam, że umiem jako tako jeździć, potrzebuję tylko
dopracować szczegóły, a teraz mam wrażenie, że im dłużej jeżdżę, tym jest
gorzej. Staram się sprostać jego wymaganiom, ale odnoszę wręcz odwrotny skutek.
Ale czy da się jeździć idealnie, gdy jazdy są raz na 1,5 –2 tygodnie, bo
instruktor ma grafik zajęty na najbliższe 1.5 miesiąca? Mimo wszystko
zdecydowałam, że podejdę do egzaminu, może się uda? Jeśli nie, to chyba zmienię
instruktora...
zmień instruktora :-) tak pewności nie nabierzesz
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
OdpowiedzUsuń