piątek, 25 stycznia 2013

60.


Dziś po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nic nie jest pewne, że w każdej chwili nasze plany, marzenia, a nawet życie mogą runąć jak domek z kart, że często doceniamy to, co mamy dopiero, jak to stracimy... że trzeba żyć tu i teraz i chwytać każdą nawet najkrótszą chwilę, najmniejszą radość... 

Dziewczyna z mojej pracy, nie znałam jej dobrze, czasem wymieniłyśmy kilka słów, kilka razy przysiadła się do mnie na herbatę, zawsze uśmiechnięta, życzliwa... Dziś zobaczyłam ją na wózku inwalidzkim, sparaliżowaną, z trudem mówiącą, ale miała wciąż ten sam uśmiech... Miała całe życie przed sobą, na pewno jakieś plany, marzenia... A teraz... Być może do końca życia będzie zdana na opiekę innych... Być może nigdy nie zostanie matką... Jej pierwsze pytanie było, jak się ma mój mały synek...? Jakoś wciąż nie mogę się z tego otrząsnać... 

3 komentarze:

  1. Masz rację Jol...nie wiemy nic o naszej przyszłości, ani o tym co nas czeka. Pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  2. przykre, ja całe zycie żyję z puentą zycie jest tylko jedno i wszystko może się zdarzyć..

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, nie znamy dnia ani godziny....Bardzo przykre to co spotkało Twoja znajomą.Ale zobacz, ile w Niej pokory i wrażliwości!!Nie dość, że nadal się uśmiecha, to jeszcze nie rozczula zbytnio nad sobą, lecz pyta Twojego Synka. Wzruszyło mnie to.Pozdrawiamy WAS!!!

    OdpowiedzUsuń