środa, 30 października 2013

98.


Jestem przyklejona do ekranu komputera, zasypana CV-ami, listami motywacyjnymi, opisami mojego doświadczenia zawodowego i umiejętności i co tam jeszcze. Po co im to wszystko? I jak tu napisać o tym samym w różnych punktach, żeby wyglądało, że jest o czymś innym? Dziś wysłałam jedną aplikację, jutro kolejną i wreszcie odpocznę do ewentualnego zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną (mam nadzieję, bo naprawdę się przyłożyłam do tych aplikacji :-) lub kolejnego terminu wysyłania następnych aplikacji.

Kamiś więc nieco zaniedbany terapeutycznie, na szczęście jeść i pić mu daję, więc nic mu nie będzie przez te 3 dni, a jak pracy nie znajdę to na terapie też nie będzie środków. Jutro jest strajk (tak, tutaj też się takie rzeczy zdarzają!) więc szkoły są zamknięte i mam Kamila w domu przez cały dzień. Od kilku dni nie mówi o niczym innym jak o Halloween, duchach, kościotrupach, zombi, czarnych kotach, nietoperzach, każde pomieszczenie w naszym mieszkaniu jest gabinetem różnych strasznych stworzeń, zajęcia w szkole też są w tym temacie, więc nie pozostaje nam nic innego jak zrobić w weekend małą Halloweenową imprezkę, bo Kamil nam nie przepuści :-)

poniedziałek, 28 października 2013

97.


Muszę się pochwalić, że Kamil sam chodzi spać, sam się przebiera w piżamę, sam kładzie się do łóżka, ja tylko przychodzę sprawdzić, czy założył prawidłowo czy odwrotnie (taki nasz rytuał), daję mu buziaka, mówię dobranoc (na co on odpowiada TAK) i wychodzę. Gdy zaglądam czasem podczas procesu przebierania wygania mnie z pokoju! Mogę przyjść dopiero, jak on już leży w łóżku.
Może jak na 7-latka to nie jest jakiś mega wyczyn, ale my bardzo długo walczyliśmy z zasypianiem i nocnymi wybudzeniami Kamila, przeszliśmy chyba wszystkie etapy od leżenia z nim w łóżku aż zaśnie, siedzenia przy łóżku aż zaśnie, siedzenia przy łóżku przez 5 minut ( z klepsydrą). Było budzenie się w nocy z płaczem, moje nocne wędrówki do jego łóżka, budzenie się w nocy i przybieganie do mojego łóżka, zamiana łóżkami, potem kołdrami, był nawet czas, gdy celowo zakładałam jemu moją pościel, a sobie jego (więc spałam pod kołdrą z samochodami albo strażą pożarną, gorzej było z czaszkami :-), żebym nie musiała wymieniać kołder w środku nocy :-) Było zasypianie przy włączonej lampce oraz lampka paląca się przez całą noc.
Teraz noce są w zasadzie przespane w całości, przychodzi do mnie dopiero nad ranem, a czasem w ogóle, śpi we własnej pościeli, sam zasypia w ciemności przy zasłoniętych zasłonach i zamkniętych drzwiach. A ja już od 21.00 mam wolny i spokojny wieczór :-)

czwartek, 24 października 2013

96.


Mamy powtórkę z rozrywki, powrót do zachowań z przed 2 lat, choć ze sporo mniejszym nasileniem, bez agresji i histerii, ale są krzyki, piski, wyrzucanie zabawek, zrywanie rzeczy ze ścian, plucie, głupawka. Nowe okulary wróciły ze szkoły wygięte, a wieczorem jeszcze Kamil rzucił je na podłogę i nadepnął na nie. W łazience zasikał pół podłogi i przybiegł do mnie ze śmiechem, żebym zobaczyła, co jest w łazience, jakby chciał się pochwalić, a jeszcze wczoraj mu tłumaczyłam, jak ma to robić, żeby trafiało w odpowiednie miejsce. Krzyczał na mnie: wysoka matko! Nie wiem, skąd mu się to wzięło, jakby w jakimś amoku był, a jak potem po uspokojeniu się pytałam go, dlaczego tak do mnie mówił, to nie chciał o tym rozmawiać. Tak jak nagle wszystko się zaczęło, tak nagle się uspokoiło. Zastanawiam się, co może być tego przyczyną... Ostatnio Kamil zrobił się też wrażliwszy na dotyk, na przykład zakładając mu koszulkę poprawiam rękaw, a on płacze, dlaczego go uszczypnęłam, to samo przy zakładaniu skarpetek, pojawił się problem z obcinaniem paznokci, czego nigdy wcześniej nie było. Nasiliły się krzyki, piski i stymulacje w hałaśliwych miejscach, więc już w zasadzie nigdzie nie chodzimy, na chrzciny jechaliśmy w słuchawkach wyciszających i był trochę spokojniejszy. W szkole nie chce chodzić na lunch, bo twierdzi, że jest za głośno w sali mimo, że panie zakładają mu tam też słuchawki na uszy, wcześniej nie było z tym aż takiego problemu. Sama już nie wiem... Muszę pogadać o tym z naszą terapeutką na najbliższym spotkaniu.

czwartek, 17 października 2013

95.


Już półmetek ferii. Za oknem leje, więc głównie siedzimy w domu. Może mając samochód pojechalibyśmy gdzieś, choćby do muzeum transportu czy centrum nauki, a tak to nawet z domu się nie chce wychodzić, bo wszędzie daleko i z przesiadkami (tylko raz w przerwie deszczowej udało nam się wybrać na soft-play). 
Moje prawo jazdy, sama nie wiem, mój instruktor twierdzi, że jeszcze nie powinnam zdawać egzaminu, bo nie jestem gotowa, a uczę się już prawie 4 miesiące (nie mówiąc o sporej kasie, jaką na jazdy wydałam). Zastanawiam się, czy jakaś oporna jestem czy może instruktor za bardzo wymagający? Za dużo prawi morałów, a za mało chwali...? Ja rozumiem, że musi zwracać mi uwagę na błędy, ale czasami czuję się jak na kazaniu w podstawówce w stylu: tyle razy już mówiłem, a ty nadal robisz to źle... Kiedyś myślałam, że umiem jako tako jeździć, potrzebuję tylko dopracować szczegóły, a teraz mam wrażenie, że im dłużej jeżdżę, tym jest gorzej. Staram się sprostać jego wymaganiom, ale odnoszę wręcz odwrotny skutek. Ale czy da się jeździć idealnie, gdy jazdy są raz na 1,5 –2 tygodnie, bo instruktor ma grafik zajęty na najbliższe 1.5 miesiąca? Mimo wszystko zdecydowałam, że podejdę do egzaminu, może się uda? Jeśli nie, to chyba zmienię instruktora...

piątek, 11 października 2013

94.


No i znów zaczynamy tygodniowe ferie :-) Tym razem to ja głównie będę siedziała z Kamilem. Widoków na pracę jak na razie brak, ogłoszeń jest niewiele, rozważam rozszerzenie obszaru poszukiwań także na Edynburg.
Póki co walczę z przeziębieniem, chyba załapałam wirusy od Kamila, który w poprzedni weekend miał jedynie 2-dniowy niewielki katar, a mi jak zwykle rzuciło się na gardło, do tego mam katar i kaszel, więc się kuruję, na szczęście już jest lepiej. Mam nadzieję, że przejdzie mi szybko, bo w następny weekend mamy chrzciny mojego siostrzeńca i jestem chrzestną :-)

W środę byłam na zebraniu w szkole Kamila. Nauczycielka powiedziała, że Kamil bardzo dobrze sobie radzi, między innymi z matematyką (?!), zachowanie też bardzo dobre, generalnie, bo ostatnio zdenerwował się, bo nie chciał iść na gimnastykę i w złości zniszczył swoje niezniszczalne okulary (nosił je już kilka miesięcy, co na niego to i tak sukces), za karę ma więc szlaban na słodycze, a pieniądze, które byśmy na nie wydali będziemy wrzucać do specjalnej skarbonki przeznaczonej na zakup nowych okularów. Niech odczuje, że nie ma nic za darmo i nie opłaca się niszczyć rzeczy.
Nauczycielka powiedziała też, że spróbują go posyłać do normalnej klasy na niektóre lekcje, gdzie będzie mógł nadrobić trochę materiał lekcyjny, bo w unicie poziom i same wymagania nie są zbyt wysokie. Bardzo jestem ciekawa, jak się tam odnajdzie i jak sobie będzie radził, bo po doświadczeniach pierwszego roku szkoły myślałam, że ta chwila nie nadejdzie tak szybko.