piątek, 20 lipca 2012

24.


Dziś rano Kamiś mnie przywitał: Nie lubię takiej mamy! Obudził się, a mnie nie było w łóżku, a przecież powinnam tam być, zawsze tam jestem jak on wstaje!
Różne były Kamisia zwyczaje związane z zasypianiem i spaniem, ale budzenie się w nocy i przychodzenie do mojego łóżka to już prawie rutyna. Jeszcze niedawno budził się w środku nocy albo nad ranem i mnie wołał, żebym do niego przyszła, musiałam wtedy siedzieć przy jego łóżku, aż zasnął (a czasem trwało to nawet kilkanaście minut), więc jak widziałam, że nie bardzo mu idzie ponowne zaśnięcie brałam go do siebie, gdzie zasypiał niemal natychmiast. Zmuszanie go, aby spał samodzielnie w swoim pokoju, w swoim łóżku, prowadziło do jeszcze większych frustracji i męczyło nas oboje, więc zrezygnowałam. Nocy całkowicie przespanych było może kilka w miesiącu.
Od kilku tygodni przestał wołać, tylko sam do mnie przybiega :-) Jak słyszę tuptanie, otwieram tylko lekko oczy, przesuwam się dalej, żeby mu zrobić miejsce i przykrywam kołdrą i tak sobie śpimy do rana. Czasami nawet zdarza mi się zdziwić rano, że on śpi w moim łóżku, bo w ogóle nie pamiętam momentu przyjścia :-) Po pobudce obowiązkowo musi być poranna porcja kotłowania, czyli wygłupy, łaskotki, przytulaski i wtedy dopiero można wstać.
A tutaj nagle dziś mamy nie ma! Wczoraj wieczorem zapomniałam uprzedzić Kamisia, że dziś będę szła wcześniej do pracy, więc będę też wcześniej wstawać i może mnie nie być w łóżku, jak on się obudzi. Takie wyjaśnienie zazwyczaj wystarcza. Na szczęście Kamiś obudził się jeszcze przed moim wyjściem, więc zdążyłam z nim chwilkę poleżeć i pogadać. Wtedy właśnie dostała mi się reprymenda :-)

2 komentarze:

  1. Witaj! Wreszcie dotarłam na nowe miejsce;) Przepraszam że dopiero teraz. Muszę nadrobić zaległości. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mamy takie rytuały. Zasypianie, poranki.

    Dobrze, że drzemki dzienne są z babcią w tygodniu, bo nie miałabym minuty czasu w życiu.
    Tyle że u nas nie ma tłumaczenia. Mama ma być i koniec. Zwłaszcza na dobranoc.

    OdpowiedzUsuń