poniedziałek, 8 października 2012

40.


Kamiś ostatnio trochę się uspokoił, choć histerie wciąż się pojawiają. Ostatnia wczoraj, gdy mieliśmy isć do ogródka. Zwykle nie pytam go, czy chce gdzieś iść, bo wiem, że powie nie, tylko ubieram go i komunikuję mu, że wychodzimy i najczęściej nie ma problemu. W sobotę poszliśmy wszyscy troje do parku i na plac zabaw, tata został po krótkim czasie wygoniony przez Kamisia, więc zostaliśmy sami i było nawet ok, spędziliśmy tam chyba z 1.5 godziny, bo pogoda była super, taka prawie "polska" złota jesień. Natomiast wczoraj jak tylko Kamiś zorientował się, że jest ubierany do ogródka (wcześniej pochłoniety był gadaniem) podniósł wrzask i z rykiem trzeba było go rozebrać, więc cały dzień przesiedzieliśmy w domu. W przyszłym tygodniu ma ferie w szkole, więc trzeba będzie coś zorganizować, bo nie wiem, jak przetrwamy siedząc cały dzień z nim w domu (ja na szczęście pracuję, więc tata będzie się z nim męczył :-)
Jesteśmy już po zebraniu w szkole. Kamiś dobrze się tam zaaklimatyzował, z nauką jakoś sobie radzi, najgorzej jest z pisaniem i rysowaniem, bardzo dużo gada w szkole i potrzebuje, albo raczej poszukuje, ciągłej uwagi nauczycielki do tego stopnia, że potrafi wyganiać inne dzieci z klasy (jest ich 6-tka), ma swoje ataki złości, czasem ucieka z klasy, ale panie są tam przeszkolone i wiedzą, jak sobie radzić, kiedy zignorować zachowanie, a kiedy pochwalić, ma też swoje stymulacje i nadwrażliwości (chodzi na lunch i basen w słuchawkach na uszach :-), nad którymi nie bardzo wiem, jak pracować, no i nie ma żadnych przejawów agresji, co było największym problemem w poprzedniej szkole. Ogólnie jesteśmy zadowoleni ze zmiany szkoły, tutaj Kamiś ma szanse na w miarę normalny rozwój i naukę, zwykła szkoła, nawet z asystentem niestety nie sprawdziła się, przynajmniej na tym etapie.
Kiedyś wydawało mi się, że integracja z dziećmi jest najważniejsza, że inaczej Kamiś nie nauczy się funkcjonować w społeczeństwie, ale teraz widzę, że to dla niego jest po prostu męczarnia, ten natłok głosów, ruchu, on nie szuka kontaktu z grupą, grupa mu zwyczajnie przeszkadza, ale już kontakt z jednym czy dwójką dzieci idzie mu łatwiej. Nie każdy musi być w życiu duszą towarzystwa, ważniejszy jest spokój i zadowolenie, nic na siłę. 

4 komentarze:

  1. Odwazna i mądra decyzja,wiem ze kiedys tez stane przed takim wyborem i juz dzis zakładam że pewnie nie będzie to zwykła szkoła, ale wazniejsze dla mnie jest to żeby mały miał otoczenie dostosowane do swoich potrzeb, z niecierpliwością czekam na nastepne dobre wiadomoscio Kamisiu

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie , ze kamis dobrze sie zaaklimatyzowal- ten pomysl z sluchawkami jest swietny!! - tadeuszek - tak czesto zatyka sobie uszy i placze:-( - my tez bedziemy na poczatku probowac "zwykla"choc integracyjna szkole z profesjonalnym asystentem - mam nadzieje , ze zdecydujemy sie na wlasciwa szkole z wlasciwym podejsciem- fajnie jednak poczytac , ze zmiana jesli "nie wyjdzie" moze byc na lepsze!
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Obawiam się, że u nas będzie tak samo. Młody akceptuje jedno czy dwoje dzieci. Większą grupę tylko wtedy, gdy nie krzyczą, nie biegają, nie piszczą, nie tupią itd. itd.
    I jeśli są obok, nie chcą nic od niego.
    Coraz bardziej boję się przedszkola...

    Widzę, że Kamisiowi nieźle idzie. Brawo! Oby tak dalej i tylko do przodu. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam serdecznie do zabawy na Babylandii.
    Do wygrania aż 5 zestawów "Gryzmołów" od Czuczu :)
    Jutro ostatni dzień :)
    Szczegóły tutaj:

    http://babylandiaa.blogspot.com/2012/09/konkurs-z-czuczu.html

    Lub na Candy w którym do wygrania ciekawa książka dla dzieci i kilka dodatków :)
    Jeśli macie ochotę wziać udział zaglądnijcie tutaj:

    http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/08/urodzinowe-candy.html

    Z góry przepraszam za spam...
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń