Kamiś dziś NIE
wpadł w histerię, choć zwykle tak się dzieje w podobnych sytuacjach... W sobotę
odebraliśmy kolejne okulary (już nie wiem, które w tym roku), bo poprzednie
powyginał w ataku złości. Wczoraj zdjął je, położył na łóżku i zaczął po nim
skakać i kotłować się. Okulary zabrałam powtarzając po raz nie-wiem-który, że
jak zdejmuje okulary to ma je położyć na stole, komodzie albo na półce. Dziś
sytuacja się powtórzyła, ale tym razem zabrałam nie tylko okulary, ale i
komputer i nastraszyłam, że jak znów okulary zostaną zniszczone, to sprzedam
komputer, żeby mieć za co kupić nowe okulary. Kamiś zazwyczaj w takiej sytuacji
najpierw wrzeszczy, żeby mu oddać komputer, a jak to nie przynosi skutku to
rzuca się na ziemię, kopie coś, paca mnie, często rozbiera się do naga, płacze, wyrzuca zabawki z pudełek, zrywa
plakaty ze ścian (o, już nie ma co zrywać), wpada w jedną ze swoich fiksacji. A
dziś nic... totalny spokój i luz. Chwilę tylko pojęczał, żebym nie sprzedawała komputera
;-) Ja za to się wkurzyłam i trochę mu nagadałam, a on zapytał, czy mama jest
smutna?
wtorek, 13 listopada 2012
45.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No proszę jaki postęp.
OdpowiedzUsuńMama pewno mocno zdziwiona?
Ja to zawsze szok przeżywam jak mówię NIE a zamiast cyrku widzę uśmiech albo totalny olew. :)