poniedziałek, 21 maja 2012

12.


A do nas przyszło lato :-) Wczoraj i ma potrwać podobno jeszcze kilka dni :-) Bo szkockie lato przychodzi sobie kiedy chce, niekoniecznie wtedy, kiedy byśmy się go spodziewali. Pierwsze lato zawitało do nas  już w marcu, temperatury dochodziły wtedy do ponad 20 stopni, a tutaj to już straszne upały. Potem było troszkę wiosny, raz słońce, raz deszcz, a teraz znów lato. W związku z nadejściem lata Kamil z domowego zrobił się podwórkowy :-) Wczoraj pół dnia siedzielismy w naszym ogródku, Kamiś skakał, zjeżdżał, biegał i ani myślał o powrocie do domu. Miała być wycieczka do miasta, ale ponieważ Kamiś przygodę ogrodową rozpoczął od jęków, marudzenia, płaczy i krzyków na pół osiedla, że nie zdejmie kurtki bo lubi, jak jest gorąco, bo nie ta książka, bo kilka dni temu szliśmy do domu inną drogą i nie było świateł dla ludzi, więc wolałam nie ryzykować histerii z dala od domu, tylko zostać w bezpiecznym ogrodzie, tym bardziej, że Darek pracował cały weekend, więc byliśmy sami przez większość dnia. Zaopatrzyłam go w krakersy, picie, książkę, trzecią, którą wreszcie zaakceptował i zostawiłam z tymi jękami samemu sobie, a ja poszłam umyć drzwi wejściowe, bo się nie mogłam od tygodni za to zabrać i trochę uporządkowałam wokół domu. Po około półgodzinie wreszcie mu przeszło i potem już było ok.

Nie wiem, może jestem nadopiekuńcza, ale boję się zostawiać Kamisia samego nawet w naszym ogródku, zawsze muszę mieć go na oku. Jak idę po coś do domu albo znikam mu z pola widzenia, to go o tym informuję, bo inaczej krzyczy w panice: mamo, gdzie ty jesteś.
Wczoraj w pewnym momencie zostawiłam go samego, bo chciałam skończyć obiad, a on nie chciał iść ze mną, ale patrzyłam na niego z okna kuchni. Kamisiowi bardzo się to podobało, cieszył się, że mnie widzi przez otwarte okno, a na moje pytanie, czy fajnie jest być samemu w ogródku odpowiedział: tak, bo ja jestem samodzielny :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz