wtorek, 3 lipca 2012

20.


Mam dość! Czasem to bym go wsadziła do rakiety i wysłała w kosmos! Dziś dał taki popis, że cała jestem spocona i roztrzęsiona od walki z nim. Nie było żadnego powodu, spokojnie wróciliśmy do domu, chwilę jeszcze był  w ogródku, potem rozebrał się i poszedł wrzucić skarpetki do kosza na brudną bieliznę i od tego się zaczęło. Bo moja torba wpadła do kosza, ja chciałam ją wyjąć, a on mi zaczął ją wyrywać, że to jest jej miejsce, potem, że mam ją zabrać,  wpadł we wscieklość. Krzyczał, bił  mnie, kopał, wyrzucał mnie z pokoju by za chwilę mnie wołać, zamykał drzwi żeby natychmiast krzyczeć, że mam je otworzyć, rozebrał się do naga i wysikał do łóżka, teraz w nim leży. W jednej chwili zmienił się w zupełnie inne dziecko, jakby ktoś przycisk włączył. Nic nie działało, żadne tłumaczenia, prośby, groźby, cokolwiek zrobiłam jeszcze bardziej go rozwścieczało. W takich sytuacjach zupelnie nie wiem, co mam robić. Przydałby mi się całkowicie pusty pokój, gdzie mogłabym go zamknąć i niech się wykrzyczy, aż się uspokoi. Co się dzieje w tym mózgu? Kiedyś tak się nie zachowywał. Jak tak sobie przypominam, to te jego agresywne zachowania pojawiły się albo może nasiliły jak poszedł do szkoly. 
Teraz już mu chyba trochę przeszlo, siedzi w swoim pokoju, zerwał plakat ze ściany, przewrócił stolik, wyrzucił kartki, leży na zasikanym łóżku i ogląda książke o samolotach... I co ja mam zrobić? Ukarać go? A czy on w ogole coś z tego zrozumie? Czy się tym przejmie? Zabrałam komputer i zabroniłam slodyczy. Do tego jeszcze popsuł w przedszkolu okulary, znów trzeba będzie nowe kupować. Nie mam już sił....


Przycisk się wyłączył. Chciałabym też tak umieć siebie wyłączyć, ale wciąż jestem zła, na niego, na siebie, na swoją bezsilność, bezradność, brak cierpliwości, opanowania. Staram się, ale w pewnych sytuacjach jest to ponad moje siły. I czuję się z tym wszystkim sama...

Kamiś zachowuje się jakby nic się nie stało. Sam posprzątał pokój, zmieniliśmy prześcieradło, założył ubranie. Zapytał, czy jak posprząta, to dostanie komputer? A jak mnie przeprosi, to dostanie? Konsekwentnie i spokojnie odpowiedziałam, że nie. Nie zareagował histerią ani nawet złością, przyjął to spokojnie. Da się.

4 komentarze:

  1. Ale rozróba:))))każdy ma czasem taki dzień, no może bez sikania do łóżka, bo wiadomo: zasady! A nasze dzieci zasady dosłownie olewają :)
    Możliwe, że te okulary też przeżywa, bo wie, że to już kolejny raz, a nasze dzieci nie lubią czuć się winne. Przyjął spokojnie brak komputera -brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. a u nas jest i sikanie ;-) naszczescie nie tak czesto to sie zdarza. rozumiem twoja zlosc i wysylam pozytywne mysli:-).czasami tez mam ochote "wystrzelic mlodego na ksiezyc"czesto wtedy i ja reaguje nerwowo , podnosze glos , czy mowie przykre rzeczy , potem mi przykro i staram sie dojsc do prawdziwej przyczyny ktora wytrcila tadeuszka tak z rownowagi - niestety rzadko sie to udaje.swietnie ,brawa dla ciebie za konsekwencje i opanowanie z komputerem i brawa dla kamisia za przyjecie sprawy. byle do przodu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jesteś sama, to był cgyba jeden z TYCH dni, kiedy coś dziwnego wstępuje w nasze Dzieci...Maja też dała popis w przedszkolu-pani Basia powiedziala, że Jej dziś nie poznawały.Tego nie chciała, tsmtego też nie, a zaraz to chciała wszystko naraz.Kilka razy w ciągu dnia targały Nią takie dziwne emocje.Wcześniej tego nie zauważyłam.Myślałam ,że to przez ten katar i kaszel, ale jak widzę, inne dzieciaczki też dawały tego dnia w kość najbliższemu otoczeniu.
    Fajnie, że Kamiś nie "targował" sie o karę.Spróbował, że może się uda i odpuścił.ZUCH CHŁOPAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesołe jest życie rodzica.

    Czemu nie można kupić jakiejś tabletki cierpliwości np? Albo pomysłu na dziecko, choćby w syropie?

    Ja bym chciała!

    OdpowiedzUsuń