poniedziałek, 9 lipca 2012

22.

W sobotę Kamiś znów próbował wywołać awanturę, użył tego samego sposobu, co tydzień temu czyli zamykał drzwi, potem naciskał wiele razy klamką, jakby chciał je otworzyć jęcząc, że mają być przymknięte, a jak się przypadkiem otworzyły to natychmiast ponownie je zamykał i znów robił to samo. Ale ja tym razem nie dałam się w to wciągnąć i ryzykując uszkodzenie klamki twardo nie reagowałam. Znudziło mu się po jakichś 10 minutach, drzwi ocalały :-) Potem jeszcze próbował mnie sprowokować jęcząc, gdzie jest jego książka anatomiczna. Spokojnie mu odpowiedziałam, że w przedpokoju na półce, złapał ją, wyrzucił na dywan w swoim pokoju i trzasnął drzwiami, a potem przyszedł do mnie z jękiem, gdzie jest jego książka. Kolejna sytuacja też w sobotę, w autobusie. Coś go lekko sfrustrowało (nie jest to zbyt trudne), a ja nie chcąc awantury chciałam odwrócić jego uwagę i zaproponowałam mu krakersy, które bardzo lubi. Niestety, skutek był odwrotny, Kamiś zaczął wymyślać tym swoim jęcząco-płaczliwym głosem, że to płateczki i dlaczego nie wzięłam krakersów. Powiedziałam mu, że dobrze wie, że to krakersy, ale on dalej swoje, że on chce krakersy i dlaczego nie wzięłam, dobrze, że zaraz wysiadaliśmy, bo nie wiem, jakby to się skończyło.
Tak się zastanawiam, czy on te prowokacje robi specjalnie, czy chce na przykład zwrócić na siebie naszą uwagę (której i tak ma 98%) czy to jest w jakiś sposób niezależne od niego, tak jakby się nakręcał albo zawieszał na tej jednej rzeczy. Ostatnio też zaczął krzyczeć jak czegoś chce. Zawsze wtedy mówię mu, że ma przyjść do mnie i poprosić normalnym głosem. Postanowiłam sobie, że będę reagować spokojnie i nie dam się sprowokować, zobaczymy, co z tego wyniknie.

3 komentarze:

  1. Heh... oto jest pytanie.

    Ja co dzień pytam sama siebie co to jest? Uwagi młody ma po uszy, a i tak wymusza jej więcej i często właśnie takim zachowaniem.

    I bądź tu mądry człowieku.

    Pozdrawiam :)
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, milo mi, ze zajrzalas :-) W grupie zawsze razniej. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. podpisuje się pod poprzednim komentarzem - nic to więcej dodać. Takie pytania zadaję sobie wiele razy dziennie, raz to pomaga, raz coś innego. Ech życie...

    OdpowiedzUsuń