poniedziałek, 17 września 2012

37.


Weekend zwykle kojarzy sie z odpoczynkiem, relaksem, wspolnym spedzaniem czasu z rodzina, wspolnym wyjsciem. A ja mysle tylko o tym, zeby jakos przetrwac ten czas i zeby minal jak najszybciej. Kamis chyba wchodzi w swoj coroczny jesienny regres. W szkole ma spokoj, zajmuja sie nim non stop to wyladowuje cala zlosc i emocje w domu. Histerie, wymuszenia, kopanie, bicie, wybuchy zlosci bez powodu, nie wiem, ktore to juz okulary zniszczone, a najgorsze sa wrzaski, niemal w kazdej sytuacji, sasiedzi to juz chyba podejrzewaja nas o maltretowanie dziecka, a ja nasluchuje tylko, czy policja nie puka do drzwi... koszmar jakis. W ciagu tygodnia jakos to leci, Kamis jest pol dnia w szkole, potem jest w domu z Darkiem, zjada obiad, jest zmeczony, ale w miare spokojny, jak ja wracam z pracy, to Darek wychodzi do pracy i Kamis ma mnie tylko dla siebie. Ale w weekendy, gdy jestesmy wszyscy razem, zaczyna sie koszmar. Kamis chce miec kazdego z nas osobno na wylacznosc, drugie jest wowczas z okropnym wrzaskiem wyrzucane z pokoju i niech tylko sprobuje zamienic choc slowo,  wtedy histeria gotowa. W sobote poszlismy na spacer do parku i na plac zabaw. Przez cale pol godziny byly tylko wrzaski, ryki i placze. Najpierw Kamis wygonil Darka z krzykiem, ze ma sobie stad isc, nie chcielismy pogarszac sprawy, bo i tak juz wrzeszczal na cale osiedle, wiec Darek sam poszedl na zakupy, a my zostalismy w parku. Spelnialam niemal wszystkie jego zachcianki, pozwolilam mu chodzic gdzie chcial i ktoredy, ale to i tak nic nie dalo. Wybral jedna droge, ktora poszlismy, po czym po okolo 10 minutach zaczal mi uciekac z wrzaskiem, ze on chcial isc inna droga i mamy wracac. Wymysla powody do krzyku, a jak ich nie ma krzyczy, ze on chce plakac i jak ma to zrobic, wykrzywia sie i zmusza do placzu. Tak jakby potrzebowal sie nakrecac na te histerie, a ja zupelnie nie wiem, co mam robic, po kilku takich akcjach w krotkim czasie trace cierpliowsc i mam ochote wyjsc i nie wracac. Boje sie z nim isc na dwor, bo nie wiem, co nowego wymysli i kiedy wybuchnie. Nie wezme go przeciez na rece i nie przyniose do domu, jak mi sie rzuci na ziemie, bo jest za ciezki. 

Do tego wkurzona jestem na tutejszych terapeutow od siedmiu bolesci. Dzis rano mielismy spotkanie z terapeutka zajeciowa. Mialam nadzieje, ze moze cos nam doradzi na te jego wrzaski, moze skontaktuje sie ze szkola i tam troche z nim pocwiczy, no nie wiem. Ona nas wysluchala i stwierdzila, ze nam nie moze pomoc z tymi problemami i skontaktuje nas z psychologiem, a w ogole to ona konczy z Kamisiem, bo nic wiecej tutaj juz nie zrobi. Ok, klocic sie z nia nie bede i wymuszac jakichs terapii. Zapytalam o to SI, czy moze sa jacys specjalisci tutaj w Szkocji, moze ona zna, bo chcielibysmy tak bardziej konkretnie z Kamisiem popracowac. Na co ona stwierdzila, ze przeciez dala nam cwiczenia, ktore sa wlasnie z integracji sensorycznej i wlasnie ukierunkowane na Kamisia, zebysmy sobie sami je robili w domu, a w ogole to nie ma zadnych dowodow, ze taka terapia w ogole dziala i przynosi efekty. Tutaj juz przestalo mi sie chciec z nia rozmawiac. Przemilczalam wiec, ze te zalecenia dala nam kilka miesiecy temu, gdy problemy byly troche inne, a poza tym, czy zalecenia typu skakanie na trampolinie, hustanie na hustawce, wspinanie sie po drabinkach, krecenie na karuzeli, kilka prostych cwiczen na pilce, pchanie sciany, dzwiganie ciezkich rzeczy mozna nazwac terapia? Owszem, dla Kamisia jest to fajna zabawa, jak ma dobry nastroj i mu sie chce, jest potem spokojny, ale dlatego, ze zajmujemy sie wtedy nim i jest to dla niego przyjemne i fajne. Ona sie chyba spodziewala, ze Kamis sobie pomysli: oho, zbliza sie atak, to musze gdzies rozladowac energie, poskacze sobie na przyklad na trampolinie. Tylko, ze to tak nie dziala, bo on sobie nie zdaje sprawy ze swoich frustracji, zlosci i wrzaskow, a my tez nie jestemy w stanie ich przewidziec, bo to sa nagle zmiany nastroju, w jednej chwili jest wesoly, a za sekunde przypomni sobie cos albo cos mu sie skojarzy nie tak i zaczyna wrzask i ryki, gdzie wtedy jest czas na cwiczenia...?
W takich chwilach to zastanawiam sie, czy to w ogole mozliwe, zeby Kamis byl kiedys choc toche samodzielny... I jaki to wszystko ma sens...

4 komentarze:

  1. Ale nam się nazbierało :-((, Kamisiowi to huśtanie może pomóc, to tzw. terapia przedsionka- wycisza, po prostu wykonujcie te ćwiczenia choć po 20 min., może tam na miejscu znajdziesz Kogoś od terapii Masgutowej- taktylna i neurostrukturalna jak nic Ci potrzebna, Jol kiedy planujesz znowu być w Polsce- może coś wspólnie zdziałamy? a jak masaże dłoni- w różnych strukturach- ziarnach?, surowym jajku? dmuchanie na dłonie przez słomkę ? albo dociski kołderką, jak rysowanie - jakie kolory?- spróbujcie rysować w dużym kole, napisz do mnie na gmaila coś spróbujemy poradzić ewentualnie skonsultuję jeszcze się z Terapeutką z SI- nie daj się- nie myśl o sąsiadach, myśl o SOBIE !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki :-) Tak czytam o tej terapii SI i większosć objawów pasuje do Kamisia, a i tak nie wiem, co mu jest najbardziej potrzebne w tej chwili. Planowałam wyjazd do Prodeste jeszcze w tym roku, ale chyba nie damy rady finansowo, bo sporo nas kosztował ten wakacyjny wyjazd, więc raczej bedzie to dopiero na wiosnę. Terapeutów to tu raczej nie znajdę, więc jestem zdana tylko na siebie, może jedynie z polską logopedką coś sie uda. O masażach dłoni w ogóle nie pomyślałam, coś tam próbujemy czasem robić z plasteliną, ale Kamiś nie bardzo to lubi, za to uwielbia taplać się w błocie :-) Kupiłam taką małą kolczastą piłeczkę i masujemy ciało. Rysowanie porażka, Kamis teraz gorzej rysuje niż 2-3 lata temu i wciąż woli ołówek lub długopis zamiast kolorów. Pisanie jeszcze gorzej. A na czym polega to rysowanie w dużym kole?

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie chciałabym pomoc ...czytam Pani bloga od niedawna.naturalnie moje dziecko ma to samo,ale jeszcze i Szkocja zbliża mnie do Waszego bloga...mieszkaliśmy tam i wróciliśmy do Polski. w Glasgow zostawiliśmy tatę ale za 4 dni będzie znowu z nami. Planujemy ponownie wyjechać do Glasgow za jakiś rok - do roku. Moj synek ma tu SI i logopedów od 2 lat. mogę coś doradzić wolałabym jednak na mail. art_zm@tlen.pl proszę napisać kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! dziekuję za odwiedziny i rady :-) maila napisze w wolnej chwili :-) ja też wiele razy się zastanawiałam, czy nie byłoby lepiej wrócić do Polski, ze względu na dostęp do terapii na pewno, choć większośc i tak pewnie musiałaby być prywatnie, ale ze względów finansowych jednak jak na razie zostajemy tutaj. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń