poniedziałek, 10 czerwca 2013

79.

Weekend udany, zaplanowane cele osiągnięte :-)

Kamil ma wreszcie chłopakową fryzurę. Dał się obciąć bez problemu, pani robiła to szybko i sprawnie, więc cała procedura trwała może z 5 minut. Kamil miał cały czas zamknięte oczy, więc nie  widział, co się dzieje z jego włosami, dopiero jak fryzjerka skończyła to zobaczył efekt i krzyknął: Ale ładnie :-) Dziś rano zrobił mi pobudkę już po 7, gadał i gadał, a ja dopiero potem załapałam sens, że on chciał szybko wstawać, bo musiał iść do szkoły i pokazać fryzurę nauczycielce, zanim mu włosy odrosną :-) Ponieważ matka okazała się nieczuła na rozterki syna i oznajmiła, że nie wstaje przed budzikiem poszedł zrobić pobudkę tacie śpiewając: Panie Janie, panie Janie, rano wstań, rano wstań... :-)
 
 

Niedzielna wyprawa nad morze też udana, choć już myślałam, że pogoda popsuje nam plany. Rano było prawie 100% zachmurzenie i dosyć chłodno, ale potem się rozpogodziło i zrobiło się niemal upalnie (czyli 20 stopni :-) Nie kąpaliśmy się, choć niektórym plażowiczom nie przeszkadzała lodowata woda, ale pozwoliłam Kamilowi moczyć nogi, czego efektem były całkiem przemoczone majtki i powrót do domu w samych spodniach (nie wzięłam nic na zmianę, bo mieliśmy tylko spacerować). Ja natomiast dopiero wieczorem zobaczyłam, że spiekłam sobie ręce i szyję (też tylko mocząc nogi podczas pilnowania Kamila) i teraz wyglądam, jakbym się opalała w ciepłych krajach, a nie na szkockiej plaży :-) Właściwie to ja się wcale nie opalałam...

Ale złapaliśmy trochę słońca, to najważniejsze :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz